wtorek, 14 lipca 2015

Lanckorona....

Jedno z moich ukochanych miejsc do których zawsze z miłą chęcią wracam. Niestety ostatnio rzadko mi się to zdarza, a szkoda.
Zdjęcia które tu prezentuję pochodzą z końca 1984 roku. Byliśmy z wyjazdem instruktorskim naszego Szczepu Hubalczyków. Było nas kilkanaście osób ( w porywach ). Niewiele już pamiętam z tego wyjazdu ale historię zbierania pieniędzy na pierwszy Balon naszej Chorągwi pamiętam doskonale. Jak wiadomo ZHP była zawsze organizacją żebraczą. Wiec i tu żebraliśmy. Chorągiew Krakowska była w trakcie zbierania funduszy na Balon na ogrzane powietrze. Oczywiście takie ekstrawagancje nie można było kupić za kasę zdrowej tkanki ludowej . Trzeba było zbierać czytaj - żebrać. Wiec od domu do domu, od chałupy do chałupy, od osiedla do osiedla ziarnko do ziarnka i Balon był. Na zimowisku zbiliśmy jakąś szopkę i chodziliśmy ( był to okres miedzy Świętami Bożego Narodzenia a Nowym Rokiem ) z kolędą. Oczywiście wszyscy musieli przypomnieć sobie znane kolędy. Ale śpiewać potrafiliśmy wiec do roboty. Chodziliśmy po chałupach, w jednej otwierano w drugiej nie. Pamiętam moment kiedy niedaleko kościoła wydzieraliśmy się kolejny raz " Przybieżeli do Betlejem... " kiedy w połowie otwarły się wielkie wrota do gospodarstwa ( takie widzimy tylko w Lanckoronie ) i wsunęła się maleńka raczka dziecka, które trzymało w palcach 5 zł. Mało nie popłakaliśmy się z radości i wzruszenia.Nie wiedzieliśmy czy to była kasa za kolędę czy też żebyśmy przerwali i poszli. Łaziliśmy wtedy do późnych godzin wieczornych. Uzbieraliśmy coś koło stówki. I takąż też kasą zasililiśmy balon. Fruwał później przez szereg lat chyba nawet do tej pory choć nie wiem czy ten sam. 
A do Lanckorony jeździłem z moimi chłopcami, harcerzami wielokrotnie. Tak mi pozostało do dzisiaj....  

To nasza gromada na Rynku w Lanckoronie. Te kije w rękach to nie kije tylko Laski skautowe. Przepisowe.... 


 Wieś leży w Beskidzie Makowskim  30 km na południe od Krakowa, nad rzeką  Skawinką, na wysokości 545 m  nad poziomem morza. Wieś zachowała oryginalną drewnianą zabudowę z drugiej połowy XIX wieku No i właśnie ta drewniana zabudowa zachwyca wszystkich do dnia dzisiejszego....





























A to mój starszy Łukasz wraz z mama ( na drugim zdjęciu....)





Lanckorona. Grudzień 1984
Marek Lasyk 

wtorek, 7 lipca 2015

Dar Młodzieży....

Jest wrzesień 1984 roku. Pracuję w Spółdzielni Fotografów " Fotos "  To właśnie w ramach działania Spółdzielni jako fotograf brałem udział w Seminarium Fotograficznym czyli spotkaniu fotografów spółdzielców ( czyli tych którzy pracowali w spółdzielniach w całym PRL - u ). Przekładając to na język dzisiejszy to spotkanie integracyjne kilkudziesięciu facetów i  facetek na fotograficznym plenerze i oczywiscie balandze trzydniowej. A ze " Seminarium " miało się odbyć w Sopocie byłem pierwszy. Kompletnie juz nie pamiętam jak tam jechałem ( pociąg ? samochód ? ) ale doskonale pamiętam ze w programie był plener z modelkami ( niekoniecznie ubranymi ) na plaży w Jastarni. Oczywiście z aktów nic nie wyszło, pogoda była pod psem i modelki nie mogły pracować. Ale nad morzem można fotografować nie tylko gołe panienki. Jest morze ! Wiec to był plener nadmorski, plaza, rybitwy, mewy itp itd. Pięknie było i pewnie jeszcze nie raz wyciągnę foty z tamtego okresu. jednak najważniejsze były zdjęcia " Daru Młodzieży "   
Pływał juz od dwóch lat. Zbudowany jako pierwszy żaglowiec od podstaw ( czyli od projektu po ukończenie budowy ) w Polsce. Projektowania, tego zupełnie nowego typu statku w polskiej praktyce stoczniowej, podjął się inż. Zygmunt Choreń, młody projektant gdańskiej stoczni, żeglarz, świeżo po udziale w regatach dookoła świata. Wsparcia udzielali mu weterani pierwszego „Daru”, wieloletni komendant Kazimierz Jurkiewicz, ostatni komendant Tadeusz Olechnowicz (później pierwszy komendant nowego „Daru”) i członkowie załogi „białej fregaty”.
Niewielu wie że " Dar Młodzieży " powstał tylko dzięki temu że stocznia miała zlecenie na serię szkolnych żaglowców dla radzieckich szkół morskich. Decyzja polityczna, wsparcie najwyższych czynników partyjnych , wielka akcja propagandowa i ustalono, że prototypem, jednostką pilotażową dla eksportowych żaglowców będzie następca „Daru Pomorza”. Żaglowiec zbudowany, jak pisano, staraniem polskiej młodzieży dla polskiej młodzieży. To był ,ostatni dzwon na takie decyzje. W czerwcu 1981 ( jeszcze przed stanem wojennym ) położono stępkę. 12  listopada 1981 tuż przed stanem wojennym na bocznej pochylni Wydziału Montażu Kadłubów C-1 dokonano wodowania. Podniesienie bandery nastąpiło już w stanie wojennym 4 lipca 1982 roku. Matka chrzestna była żona wieloletniego komendanta Daru Pomorza Pani Helena Jurkiewicz. 
Kiedy we wrześniu byłem na Darze byli w trakcie urlopu. Właśnie przypłynęli z rejsu. Stali tam gdzie ich miejsce , tuz obok " Daru Pomorza " Tradycją od czasów pierwszych szkolnych żaglowców " Lwowa " i daru Pomorza " było ze dowodził KOMENDANT , nie kapitan a właśnie komendant. Kiedy ja tam byłem Komendantem był kpt. żeglugi wielkiej Marek Marzec. To właśnie on po niezłej balandze, zaprosił nas następnego dnia na piwo na " Darze "  Wyobrażacie to sobie ? W Polsce nędza, w sklepach musztarda i ocet  a ty wyfraczony steward przynosi nam oszronione szklanice z " Żywcem " ten smak mam w gębie do dzisiaj.
Byliśmy na statku może ze dwie godziny. Ale wystarczyło mi aby zrobić parę fot. Później wielokrotnie widziałem ten żaglowiec Ale zdjęcia z tamtego okresu lobię najbardziej. Te pierwsze dwa są moimi ulubionymi..... To pierwsze było nawet nagradzane gdzieś w Budapeszcie na jakiejś wystawie... nie pamiętam na jakiej....



Zdjęcia robiłem wypożyczonym ze spółdzielni Roleifexem i Practicą....















Były również negatywy kolorowe. Wiec na zakończenie " Dar " na kolorowo...




Dar Młodzieży  09.1984 r.