Jedno z moich ukochanych miejsc do których zawsze z miłą chęcią wracam. Niestety ostatnio rzadko mi się to zdarza, a szkoda.
Zdjęcia które tu prezentuję pochodzą z końca 1984 roku. Byliśmy z wyjazdem instruktorskim naszego Szczepu Hubalczyków. Było nas kilkanaście osób ( w porywach ). Niewiele już pamiętam z tego wyjazdu ale historię zbierania pieniędzy na pierwszy Balon naszej Chorągwi pamiętam doskonale. Jak wiadomo ZHP była zawsze organizacją żebraczą. Wiec i tu żebraliśmy. Chorągiew Krakowska była w trakcie zbierania funduszy na Balon na ogrzane powietrze. Oczywiście takie ekstrawagancje nie można było kupić za kasę zdrowej tkanki ludowej . Trzeba było zbierać czytaj - żebrać. Wiec od domu do domu, od chałupy do chałupy, od osiedla do osiedla ziarnko do ziarnka i Balon był. Na zimowisku zbiliśmy jakąś szopkę i chodziliśmy ( był to okres miedzy Świętami Bożego Narodzenia a Nowym Rokiem ) z kolędą. Oczywiście wszyscy musieli przypomnieć sobie znane kolędy. Ale śpiewać potrafiliśmy wiec do roboty. Chodziliśmy po chałupach, w jednej otwierano w drugiej nie. Pamiętam moment kiedy niedaleko kościoła wydzieraliśmy się kolejny raz " Przybieżeli do Betlejem... " kiedy w połowie otwarły się wielkie wrota do gospodarstwa ( takie widzimy tylko w Lanckoronie ) i wsunęła się maleńka raczka dziecka, które trzymało w palcach 5 zł. Mało nie popłakaliśmy się z radości i wzruszenia.Nie wiedzieliśmy czy to była kasa za kolędę czy też żebyśmy przerwali i poszli. Łaziliśmy wtedy do późnych godzin wieczornych. Uzbieraliśmy coś koło stówki. I takąż też kasą zasililiśmy balon. Fruwał później przez szereg lat chyba nawet do tej pory choć nie wiem czy ten sam.
A do Lanckorony jeździłem z moimi chłopcami, harcerzami wielokrotnie. Tak mi pozostało do dzisiaj....
Lanckorona. Grudzień 1984
Marek Lasyk
Zdjęcia które tu prezentuję pochodzą z końca 1984 roku. Byliśmy z wyjazdem instruktorskim naszego Szczepu Hubalczyków. Było nas kilkanaście osób ( w porywach ). Niewiele już pamiętam z tego wyjazdu ale historię zbierania pieniędzy na pierwszy Balon naszej Chorągwi pamiętam doskonale. Jak wiadomo ZHP była zawsze organizacją żebraczą. Wiec i tu żebraliśmy. Chorągiew Krakowska była w trakcie zbierania funduszy na Balon na ogrzane powietrze. Oczywiście takie ekstrawagancje nie można było kupić za kasę zdrowej tkanki ludowej . Trzeba było zbierać czytaj - żebrać. Wiec od domu do domu, od chałupy do chałupy, od osiedla do osiedla ziarnko do ziarnka i Balon był. Na zimowisku zbiliśmy jakąś szopkę i chodziliśmy ( był to okres miedzy Świętami Bożego Narodzenia a Nowym Rokiem ) z kolędą. Oczywiście wszyscy musieli przypomnieć sobie znane kolędy. Ale śpiewać potrafiliśmy wiec do roboty. Chodziliśmy po chałupach, w jednej otwierano w drugiej nie. Pamiętam moment kiedy niedaleko kościoła wydzieraliśmy się kolejny raz " Przybieżeli do Betlejem... " kiedy w połowie otwarły się wielkie wrota do gospodarstwa ( takie widzimy tylko w Lanckoronie ) i wsunęła się maleńka raczka dziecka, które trzymało w palcach 5 zł. Mało nie popłakaliśmy się z radości i wzruszenia.Nie wiedzieliśmy czy to była kasa za kolędę czy też żebyśmy przerwali i poszli. Łaziliśmy wtedy do późnych godzin wieczornych. Uzbieraliśmy coś koło stówki. I takąż też kasą zasililiśmy balon. Fruwał później przez szereg lat chyba nawet do tej pory choć nie wiem czy ten sam.
A do Lanckorony jeździłem z moimi chłopcami, harcerzami wielokrotnie. Tak mi pozostało do dzisiaj....
To nasza gromada na Rynku w Lanckoronie. Te kije w rękach to nie kije tylko Laski skautowe. Przepisowe....
Wieś leży w Beskidzie Makowskim 30 km na południe od Krakowa, nad rzeką Skawinką, na wysokości 545 m nad poziomem morza. Wieś zachowała oryginalną drewnianą zabudowę z drugiej połowy XIX wieku No i właśnie ta drewniana zabudowa zachwyca wszystkich do dnia dzisiejszego....
A to mój starszy Łukasz wraz z mama ( na drugim zdjęciu....)
Marek Lasyk