niedziela, 31 maja 2015

S /Y Dar Przemyśla

Jeden z najbardziej znanych jachtów w historii Polskiego jachtingu morskiego. Niezwykle dzielny, świetnie prowadzony przez kapitana Henryka Jaskułę w rejsie dookoła ziemi, bez zawijania do portu. Nawet dzisiaj, 35 lat po rejsie, jest to wyczyn niebywały. Wtedy Henryk Jaskuła opłynął świat dookoła jako trzeci żeglarz bez zawijania do portu. Wyprzedzili go tylko dwaj niezwykli żeglarze, ikony światowego jachtingu, Robin Knox - Johnston na Suahili oraz Chay Blyth na British Stell. Wszyscy trzej Panowie o swojej niezwykłej wyprawie popełnili świetne książki. Jaskuła napisał " Non stop dookoła świata " Można ją niestety kupić tylko w antykwariacie.
Rejs trwał niecały rok. Wypłynął  12 czerwca 1979 roku.  Niedawno 20 maja przypadała 35 rocznica zakończenia niezwykłego rejsu. Niestety dzisiaj kompletnie zapomnianego wyczynu Polskiego sportowca.  Dalsze losy Daru Przemyśla to nieudany ponowny rejs Henryka Jaskuły non stop dookoła świata. Tym razem ze wschodu na zachód, znacznie trudniejszy ze względu na prądy morskie i wiatry. rzygotowania do rejsu trwały cztery lata. W tym trzy lata stanu wojennego w Polsce.Niestety zakończony nieszczęśliwie w cieśninie Skagerrak. Ogromny przeciek kadłuba który spowodował nabranie prawie 1,5 tony wody nie pozwolił żeglarzowi na dalszy rejs. Po 19 dniach jacht zjawił się ponownie w Gdyni. Ponowne wyjście w rejs zaplanowano na 1986 rok. Niestety nie było dane Henrykowi Jaskule popłynąć w rejs. Na skutek działań działaczy Przemyskiego Okręgowego Związku Żeglarskiego przy pomocy władz Przemyśla odebrano Jaskule jacht i prawo do prowadzenia rejsu. Mimo walki w sądach decyzja nie zmieniła się. Zdecydowano że jacht będzie służył żeglarzom na Karaibach. 20 czerwca 1987 roku właśnie ci " żeglarze " rozbili jacht w nieumiejętnej żegludze pozostawiając go właściwie bez żadnej opieki. Po roku pozostał na skałach tylko kadłub. Tak zakończył się żywot jednego z najdzielniejszych jachtów w historii Polskiego Jachtingu. Doprowadziła do tego głupota ludzka.
Kapitan Henryk Jaskuła żyje do dzisiaj ma 95 lat.
S / Y  Dar Przemyśla spotkałem we wrześniu 1984 roku. Stał spokojnie w basenie żeglarskim im. gen. Mariusza Zaruskiego w Gdyni. Piękny, dumny prawdziwy " Wilk Morski "  To było już po powrocie z nieudanego ponownego rejsu dookoła świata do którego start miał w sierpniu 1984 roku. Ja spotkałem go miesiąc później.




  
Dar Przemysla Wrzesień 1984 rok

Marek Lasyk

Opty, Dal....

....polskie wspaniałe jachty. Pisałem już w "...100 tysiącach klat " o S/Y Opty czy innych jachtach natychmiast jak dotarłem do negatywów i zeskanowałem je http://100tysiecyklat.blogspot.com/2015/02/jachty.html  . Pisałem też że na pewno posiadam jeszcze zdjęcia Opty na nadbrzeżu. Tylko nie wiem gdzie to jest. Właśnie dotarłem do nich. Stały na nadbrzeżu przykryte jakimś brezentem na tyłach Centralnego Muzeum Morskiego w Gdańsku. Białe, opuszczone. Dwa niezwykłe dzielne i historyczne polskie jachty pełnomorskie. O S/Y Opty pisałem już w swoim blogu " I to się nadaje do prasy " http://mareklasyk.blogspot.com/2013/04/zapomniany-rejs-opty.html 
Ponad tysiąc wejść na ten post, komentarze, przedruk świadczą o dużym zainteresowaniu tematem. Zupełnie inaczej ma się sprawa z " Dalą " O ile rejs Opty i jego kapitana Leonida Teligi dookoła świata , choć dzisiaj zapomniany, to jednak znany jest szerzej. O transatlantyckim rejsie polskiego jachtu z Gdyni do Chicago chyba dzisiaj już nikt nie pamięta.  Ten rejs przeszedł do historii polskiego yachtingu. W 1933 roku Andrzej Bohomolec, kawalerzysta, żołnierz, postanowił wraz z towarzyszami Janem Witkowskim i Jerzym Świechowskim – instruktorami  z ośrodka jachtingu morskiego w Gdyni, przepłynąć na jachcie przez Atlantyk. Docelowo dopłynąć do Chicago na Wystawę Światową. Dramatyczną walkę żeglarzy i jachtu z cyklonem opisał Andrzej Bohomolec w książce " Wyprawa jachtu Dal "  . W Chicago ten malutki jacht wzbudził ogromne zainteresowanie. Jacht był 8,5-metrowym slupem, o szerokości 2,15 m, zanurzeniu 1,3 m, wyporności około 4,5 ton i powierzchni żagli 45 m kw .Zainteresowanie było tak ogromne ze jacht przez szereg lat był eksponowany na stałej ekspozycji powystawowej w Chicago.  Później historia jachtu to powolne niszczenie statku, brak zainteresowania Polski ( PRL )  a także spory sądowe z nowym właścicielem jachtu. Na poczatku lat 80 - tych jacht trafił do Muzeum Morskiego w Gdańsku i eksponowany na jego zewnętrznym dziedzińcu wraz z S/Y Opty. To z tego okresu pochodzą zdjęcia.  Dokładnie zrobiłem je we wrześniu 1984 roku.
Dzisiaj oba jachty znajdują się w pracowni konserwacyjnej . " Dal " jest objęty projektem budowy "Centrum Konserwacji Wraków Statków wraz z Magazynem Studyjnym w Tczewie" Miejmy nadzieje że któregoś dnia zobaczymy go takim jakim wypływał w 1933 roku w swój niezwykły rejs.
Informacje do tego postu zaczerpnąłem ze strony Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku http://www.nmm.pl/aktualnosci/nowe-zycie-jachtu-dal




S/Y Opty, Dal  09.1984 r. Gdańsk. Muzeum Morskie w Gdańsku

Marek Lasyk


poniedziałek, 25 maja 2015

Podsarnie...

... czyli zimowisko na Orawie.  Nareszcie po szaleństwach ostatnich dwóch tygodni mogę coś zrobić dla siebie. Bieganie za politykami którzy dają znać w ostatniej chwili co robią, gdzie są, było z lekka wyczerpujące. No ale wybory już za nami więc mogę nareszcie coś dla siebie.
Jednak nie do końca mogę uciec od  spraw aktualnych . A to za sprawą roku w którym jestem czyli styczeń 1981 roku. Otóż wtedy to mój Szczep Hubalczycy wraz z Błyskawicą zorganizował zimowisko w Podsarniu na Polskiej Orawie. Było kilkudziesięciu harcerzy i harcerek z obu Szczepów. Mieszkaliśmy w Szkole Podstawowej a przez całe dwa tygodnie głównie zwiedzaliśmy okolice, Orawę,  były tez wycieczki w Tatry i...do Toporzyska. Na piechotę, na nartach przy pięknej pogodzie, w fantastycznym śniegu. pamiętam było pięknie. 

Tak wyglądali uczestnicy tego zimowiska. A dlaczego nie mogę uciec od aktualnych spraw ? Otóż prezydent elekt Andrzej Duda to członek naszej " mafii harcerskiej ". Nie jest teraz ustalone czy był na tym zimowisku. Na razie....


Ten druh młody przystojny z lewej strony w drugim rzędzie to Wojciech Hausner. Wtedy wraz z nim prowadziliśmy to zimowisko, dzisiaj bardzo znany nauczyciel historii, były poseł, radny Miasta Krakowa no jednym słowem " Nasz człowiek mafii " we władzach.


 No i ta dwudniowa wycieczka do Leśniczówki w Toporzysku - Borze. Cudna pogoda, piękny śnieg i to co kocham : Droga w lesie !


Leśniczówka w śniegu. Piękny czas....



Słońce i śnieg. Jesteśmy w Borze



Nasi w drodze...


Zima naprawdę potrafi być piękna...



 




 
Zimowisko w Podsarniu, Styczeń 1981 rok.

Marek Lasyk

P.s Już wiadomo. Na stronie Prezydenta elekta jest data wstąpienia do harcerstwa 1984 rok. Wiec na zimowisku w Podsarniu go nie było.

piątek, 8 maja 2015

Wierzby.....

.... w Toporzysku. Gdzie ? Dzisiaj tak naprawdę nie byłbym w stanie określić gdzie się włóczyłem. Pewnie gdzieś w przysiółku Bór na drodze na Wysoką. Tam znajduje się taki potok wijący się pomiędzy gospodarstwami, pastwiskami a potem w lesie. A temat " Wierzby " fascynuje mnie do dzisiaj. Dla mnie to są naturalne rzeźby. Każda inna, każda ze swoim charakterem. Kapitalnie wpisują się w krajobraz Polski.
Więcej nie piszę. Niech mówią same zdjęcia. 
Fotografie robiłem w październiku 1980 roku. Maja 35 lat















Wierzby. Toporzysko. 1980 rok październik. Marek Lasyk

środa, 6 maja 2015

Juwenalia 1978....

.... niewiele różniły się od tych w latach dzisiejszych. Przynajmniej w sferze ubioru a raczej przebrania. To był rok dziwny jeśli chodzi o Juwenalia. Rok po zabójstwie Stanisława Pyjasa władzom bardzo zależało aby zabawa studencka odbyła się i była jak najbardziej huczna. Z tego co pamiętam były też odezwy, plakaty do studentów aby odłożyli te zabawy. Z tego co widzimy apele chyba nie do końca skutkowały. Zabawy w zasadzie podobne do tych co dzisiaj, picie tak samo, jedyna różnica to taka, że dzisiejsi studenci nie maja mleka kapslowanego wystawianego z rana przed klatkami schodowymi. Wtedy był to rewelacyjny napitek na kaca dla studenta. Dzisiaj tego nie ma. No i różnica też taka że wczorajszy organizator nie znał słowa akredytacja . Dzisiaj organizator odmawia prawa do fotografowania zamkniętych imprez mówiąc o " firmach komercyjnych zarabiających na nich " - to o Agencjach Fotograficznych przygotowujących materiał dla prasy. Nawet nie chce mi się dyskutować na ten temat.
A na zakończenie straszeniem ciekaw czy przypadkiem odnajdą się ci studenci z roku 1978. Piszcie jak się znajdziecie.....















 








 
Juwenalia 1978 r.   Marek Lasyk