środa, 29 kwietnia 2015

Hubal....75 lat temu

To było 75 lat temu. W zagajniku kolo niewielkiej wsi Anielin w Opoczyńskim schronili się żołnierze Oddziału Wydzielonego Wojska Polskiego  majora Hubala. Dzień wcześniej w wyniku wielu obław, pościgów oddział został rozdzielony i rankiem mieli przebijać się przez pobliska Pilicę aby uciec kolejnej obławie. Świtem niemiecki żołnierz natknął się na ułana z oddziału. Wybuchła strzelanina. Major w czasie dosiadania swojego " Demona " został postrzelony. Wraz z majorem postrzelono " Demona " Oprócz luzaka " Rysia " majora i jego konia wszystkim udało sie zbiec. Niestety to był ostatni akt działania Oddziału. Miesiąc później 24 żołnierzy Oddziału w wyniku kapitulacji Francji nie widząc dalszych perspektyw działania podjęło decyzje rozwiązania. Broń zakopano i w cywilnych ubraniach wszyscy rozeszli się w swoja stronę

Tak zakończyła się jedna z najbardziej niezwykłych historii Kampanii Wrześniowej 1939 roku. Hubalczycy - bo tak nazwano ich oddział w historii,  mimo tragicznych losów zarówno dowódcy majora Henryka Dobrzańskiego jak i jego żołnierzy wpisali się do naszej historii  niezwykłym bohaterstwem. Przeciwstawiając sie niemieckiemu najeźdźcy byli ostatnimi żołnierzami Września 39 roku i jednocześnie pierwszymi partyzantami Państwa Podziemnego.   

W równo 40 lat po tych wydarzeniach w lipcu 1979 roku wraz ze swoimi harcerzami dotarliśmy do Anielina. Dla nas było to spotkanie z niezwykła historią. Swoje namioty rozbiliśmy tuz obok Szańca Hubala , miejsca gdzie zginał major Hubal....












Ten Pan na zdjęciu to świadek tamtego dnia 30 kwietnia 1940 roku. Spotkaliśmy go niedaleko Szańca gdzie mieszkał z rodzina od pokoleń. Jego ojciec pomagał oddziałowi Hubala jak mógł. Feralnego dnia to na ich podwórko Niemcy przywieźli zastrzelonego majora. Domagali się zidentyfikowania zwłok. Zarówno ojciec, matka jak i on stanowczo zaprzeczyli jakoby poznawali osobę zastrzelona. Kiedy rozmawialiśmy z nim opowiadał ta historię ze łzami w oczach i trzęsącymi się rękoma. Do dzisiaj przechowywał gazety ze zdjęciami zastrzelonego majora zrobionymi przez Niemców. Nie mógł się pogodzić po tylu latach ze jako 13 letni chłopiec musiał wyprzeć się majora....


Grobu majora Hubala nigdy nie odnaleziono. Nie wiadomo gdzie ukryli go Niemcy. Z obawy przed szerzeniem się historii " Szalonego majora " Niemcy ukryli zwłoki. Nigdy do dzisiaj nie udało się odnaleźć grobu majora. 
Więcej szczęścia miał Hubal u artystów. Film " Hubal; " w reż. Bohdana Poręby to chyba jeden z najlepszych filmów opowiadających o tamtych czasach. 

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Krzyżtopór

To niezwykłe ruiny zamku które znajdują się w Ujeździe na ziemi świętokrzyskiej.  Dotarliśmy tam w czasie Obozu " Hubalowego" po kilku dniach.
Ruiny są niezwykłe. Zamek zbudowany w XVII wieku w latach 1627–1644 przez Krzysztofa Ossolińskiego. To niezwykła ambicja tego szlachcica pchnęła go do budowy Zamku który miał przyćmić wielkością Wawel. ( Jest nawet nazywany drugim Wawelem ) Jego ambicja doprowadziła go do śmierci po roku od wybudowania zamku a jego syna obarczył ogromnymi długami. Zamek nie stał długo. Został zniszczony w czasie Konfederacji Barskiej w 1770 roku. Wcześniej był ograbiony przez Szwedów w czasie Potopu Szwedzkiego. Od Konfederacji w stanie ruiny. Dzisiaj w nomenklaturze urzędowej to Ruina Trwała.
Zamek ze względu na brak naukowego opracowania obrósł wieloma legendami. jedna z nich głosi iż okien miał tyle, ile dni w roku, pokoi tyle, ile tygodni; sal wielkich tyle, ile miesięcy, a cztery narożne jego baszty odpowiadały liczbie kwartałów. Czy zastosowano w pałacu symboliki liczb nawiązującej do kalendarza niewiadomo. Nikt tego tak naprawdę nie policzył. To domysły.

Zamek w stanie z 1979 roku był naprawdę ruina. Widać było że ówczesne władze walczyły o utrzymanie jako takiego stanu, ale chyba nie szło im to. Wszędzie były dziury w murach, można byłe wejść bez żadnych problemów. Pamiętam ze było spore niebezpieczeństwo aby coś na głowę nie spadło. Z tego co wiem dzisiaj budowla jest juz bardziej zabezpieczona, uporządkowana i udostępniona turystom. Tylko turyści muszą tam dotrzeć. A ambicja szlachcica stawiającego ten zamek było właśnie postawienie go w tym miejscu gdzie nic nie było. I nawet dzisiaj z wybraniem się tam jest problem czasowy. Dość daleko. Ale warto się tam wybrać Wrażenia ogromne.












Nasz obóz rozbiliśmy przy samych murach zamku...



 A tak wyglądała cała nasza " banda " obozowa w przystanku w Ujeździe. Liczyliśmy na autobus. Ale nic z tych rzeczy. Na Szczytniak poszliśmy na piechotę.


 

Toporzysko " Bór "

Specjalnie taki tytuł dałem bo po 35 latach nie umiałbym określić gdzie dokładnie robiłem te zdjęcia. To było wywierzysko na drodze z Boru do Leśniczówki. Piękna była wtedy pogoda i ten las był niezwykle plastyczny. Piękny czas Październik 1980 rok. To było chyba w czasie naszego poweselnego wyjazdu na tydzień do leśniczówki. Zdjęcia z tej sesji wiszą w Lubniu u teściów do dzisiaj. Ale kiedy je teraz oglądam uważam że nic nie straciły. Trudno mi będzie znaleźć podobne w 100 tysiącach klat....


















Toporzysko Bór  Październik 1980 rok. .











Szlakiem " Hubala "....

... to był najlepszy obóz wędrowny jaki przeżyłem. Zorganizowaliśmy go  w 1979 roku kiedy to przypadała 40 lat od wydarzeń 1939 roku i powstania Oddziału Wydzielonego Wojska Polskiego majora Hubala. 
Naszym patronem Szczepu był właśnie " Hubal " czyli major Henryk Dobrzański.
Trzy tygodnie naszej włóczęgi po ziemi Świętokrzyskiej, było wtedy dla mnie jak odkrywanie nowego świata. Nigdy oprócz jakis drobnych wyjazdów nie bywałem w rejonie Gór Świętokrzyskich wiec dla mnie było wszystko nowością.  Była nas grupa kilkunastu osób , wiekowo od zucha ( Staś ) po starych repów ( czyli ja i Jasiek 22 i 25 lat czyli dla większości uczestni8ków starcy ). Oprócz miejscowości związanych z Hubalem jak Huciska, Skłoby, Anielin byliśmy i zwiedzaliśmy mnóstwo innych miejsc. Kielce, Sandomierz, Baranów, Krzyżtopór. Pewnie jeszcze nie raz w 100 tysiącach... znajda się zdjęcia z tych wyjazdów.

Zaczęliśmy od Baranowa Sandomierskiego... Za mundury polowe służyły nam czerwone podkoszulki i wielkie słomkowe sombrera...





Mocząc nogi w pałacowym stawie dziewczyny usłyszały " Chyba wam się w dupach poprzewracało " od ciecia pilnującego park.... 


To zdjęcie z Sandomierza . chyba się nazywa Ucho Igielne.... 


Spaliśmy tam gdzie doszliśmy ze swoimi betami. Raz przy drodze, raz na mokradłach, raz w lesie czy stodole....



Dziewczyny ( dziś byśmy powiedzieli laski ) prezentują to co targały zawsze na wyjścia. Czyli apteczkę i wodę....

  
W Puszczy Świętokrzyskiej co rusz ujeżdżaliśmy powalone pnie....



A to też z Puszczy. Właśnie robiliśmy posiłek...


W Trzciance spaliśmy w tej stodole....


Baranina witała się z Baranem....


...i pomagaliśmy gospodarzom w zbiorach i nie tylko. 


W Ujeździe zwiedzaliśmy zamek  Krzyżtopór.....


... a w Nowej Słupi  słowiański gród... 



Obóz zakończyliśmy w miejscu śmierci Hubala na Szańcu Hubala w Anielinie...



Obóz trwał trzy tygodnie czerwca i lipca. Zdjęć z tego wydarzenia mam znacznie więcej i pewnie w blogu będą się przewijać  jeszcze nie raz

Obóz wędrowny " Szlakiem mjr. Hubala " czerwiec - lipiec 1979 r.