niedziela, 5 kwietnia 2015

Luboń Wielki....

.. czyli " Głupia Góra " bo tak ją ochrzciliśmy w połowie lat 80 - tych kiedy robiłem papiery przewodnika beskidzkiego. A dlaczego głupia ?  No bo styrmać się trzeba wysoko, a później jak się wyjdzie .....to trzeba zejść. Żadnej perci, żadnego szlaku graniowego , no co się uzyskało na wysokości to trza odrazu stracić. Dlatego Luboń Wielki leżący w pasmie Beskidu Wyspowego jest " Górą głupią " i tyle. Nie zastanawialiśmy się nad problemem czy pozostałe szczyty Beskidu Wyspowego też tak mają ( są głupimi ) ale Luboń już tak pozostał. 

Do napisania tego postu zmusił mnie widok tych zdjęć i mój stary druh harcerski Robert Urbański który na fb opublikował piękne swoje zdjęcie z synem z przed schroniska na Luboniu.

Na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych byłem na Luboniu jak obliczyłem 34 razy. Czasami był to okres gdzie co tydzień meldowałem się  w tym schronisku. Znany nam chatar z tamtych lat Stanisław znał już nas tak dobrze że jak kiedyś o godzinie 1 w nocy załomotaliśmy do drzwi schroniska nawet się nie zająknął mówiąc " No trochę się zdziwiłem że was nie ma ..."
Jeździłem tam sam, z Jolą, z harcerzami, z turystami, znowu sam, z Jolą z dziesięć razy, znowu z harcerzami i tak w kółko. Najśmieszniejsze jest to że zanim tam wlazłem pierwszy raz w 1978 roku to ze trzy razy wychodziłem i nie wszedłem. Zawsze coś na drodze stanęło. A to choroba, a to burza, a to brak czasu. Wiec kiedy tam wlazłem pierwszy raz, tak wchodziłem tam bez opamiętania. 

Najlepsze zdjęcia które tam zrobiłem nie widziałem do dzisiaj. Rano kiedy wstaliśmy była przepiękna zima. Słońce mróz kilkustopniowy błękitne niebo no cud, miód, malina. Rzuciłem się na swojego Starta w wysmażyłem kilka filmów.  Jakież było moje rozczarowanie kiedy po wywołaniu okazało się że albo temperatura, albo chemia, albo coś innego nie zadziałało i filmy po prostu były jakby niedowołane. Bez kontrastu , bez słońca w ogóle dramat. Nawet kontrastowe papiery tego nie przerobiły. Byłem wściekły bo wiedziałem że takiej pogody chyba już nigdy na Luboniu nie zastanę. Ale filmów nie wyrzucałem na szczęście. Powróciłem do nich w niepamięci analogowej. I ku mojemu zdumieniu wyszły świetnie ze skanera. 

Dzieki temu w 100 tysiącach klat ...Luboń Wielki...




 Taka zima tylko w lutym 1980 roku.....









A tak pięknie, młodo i niebogato wyglądaliśmy. A jacy szczęśliwi....
Jola i Ja...



A schronisko ujrzałem pierwszy raz na oczęta me w grudniu 1978 roku. Było ponuro...




Do dzisiaj Luboń Wielki pozostał moją ukochaną " Głupia Górą " Przestałem liczyć wielokrotność wychodzenia na nią. Kiedy pytają mnie znajomi o jednodniową wyrypę z Krakowa zawsze pada odpowiedź " A na Głupiej Górze byli ? Nie ? No to niech jadą ! Cudne miejsce w Beskidzie Wyspowym !!! "

Marek Lasyk  04.05.2015

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz