niedziela, 5 kwietnia 2015

Wiadra,bańki, dyngus

To był jeden z pierwszych wyjazdów grupowych do Leśniczówki. Wiosennisko 1979 rok. Święta Wielkanocne dla nas był na pewno zapamiętany na długi, długi czas. Dla mnie tamto wiosennisko będę pamiętać do końca życia. Z dwóch powodów. Fantastyczna atmosfera pierwszych takich Świąt Wielkanocnych, świetni kompani do zabawy ( i kompanki ) , głęboki las, piękna pogoda i dzicz kompletna. Ale jest i drugi powód : niezwykły chyba już nie do powtórzenia Śmigus Dyngus na wiadra, konewki, bańki na mleko a w końcu pobliski potok.
Zaczęło się oczywiście niewinnie. Ktoś, gdzieś, kogoś, kropla wody no i poooooszło  !!!!

Na wiadra zaczęła Jola. Uciekam oczywiście ja....


Trzeba było zebrać siły i uderzyć z podwójną siłą


Studnia koło Leśniczówki miała niezwykłe branie...


A jak już się nabrało " naboi " następowały krótkie negocjacje ( uciekaj albo poczujesz aż do majtek )


... po czym następowała szybka i intensywna pogoń ....


... i obiecane sruuuuuuuuuuuu ....


Czasami przeciwnik się " odgryzał "


Jola w pewnym momencie uciekła na pobliskie ostrewki....


A kiedy następowało zmęczenie materiału chodziło się z wiadrem i pilnowano  się  bo przeciwnik mógł zaatakować znienacka  




Dyngus po godzinie zakończył samokąpiołko z wiadra wody z potoka.... 



Czas leci i chociaż tradycja jeszcze nie zamarła to jednak te byłe Dyngusy to dopiero były Dyngusy.

Marek Lasyk  04.04.2015 r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz