wtorek, 31 marca 2015

Leśniczówka....

... bez niej dalsze dywagacje na temat mojej niepamięci analogowej była by bez sensu. Co ruch skanera to wychodzi Leśniczówka. Co film. to Toporzysko. A wiec aby pokazać co się działo dalej muszę zacząć od Toporzyska.

Wszystko zaczęło się na jesieni 1978 roku. Oto prężnie działający Szczep harcerski " Hubalczycy "  zapragnęło mieć swoja " bazę " w górach na wzór Bene czy Jaworek.Oczywiście nie tak wielki i nie tak ambitny,  ale taki dla naszych instruktorów, na wyjazdy szkoleniowe. 
Kto pierwszy zobaczył, kto pierwszy zauwazył, kto pierwszy rzucił tym pomysłem ? Nie wiem. Po prostu tego juz nie pamiętam. Ale jak znam " mafie harcerska to natychmiast mi tutaj doniosą. Być może zresztą tajemnica jest w Kronice która znajduje się w Toporzysku.   W każdym razie na przełomie listopada i grudnia Piotrek Zdybalski, Jurek Lesko, Jasiek Ogledziński z Heńkiem Kaszą naszym kierowcą szczepowym stara wysłużoną " Baśką "  wyruszyli do leśnictwa " Bór " koło Toporzyska aby zobaczyć opuszczoną gajówkę. Mieli nadzieje ze to właśnie będzie " to " 
No i nie pomylili się. Gajówka choć opuszczona od wielu lat wydawała nam się miejscem kapitalnym na instruktorskie wyjazdy. Tak ją zobaczyliśmy pierwszy raz.....





Jurek ze Zdybkiem i Gajowym oglądają budynek...



Wszystko dogadane. Możemy korzystać z gajówki. Co prawda szczegóły maja być dogadane w czasie który nikt nie określił, to my zaczęliśmy przygotowania do pierwszej " kwaterki " czyli wyjazdu kwatermistrzowskiego. Przed HCO wyrosła góra sprzętu . W oczekiwaniu na Jurka Konika który to wszystko miał przewieźć, Zdybek wypoczywa...  

 

I jak to przy każdym wyjeździe z HCO wzbudzaliśmy zainteresowanie... 


Wyjazd grupy trwał kilka dni ( chyba trzy ) Cały ten kram który był przed HCO aby dostać się do leśniczówki trzeba było przewozić końmi. A i zaopatrzenie też. Te zdjęcia koni w leśniczówce ( bo tak zaczęło się nazywać to miejsce ) jest bardzo symptomatyczne. Dzisiaj Toporzysko bez koni to jak żołnierz bez karabinu....  




 Ten pierwszy wyjazd to oczywiscie nie tylko praca. Zabawa też była...




 To była połowa grudnia. Śniegu było tyle że wydawało się że już do wiosny nie zejdzie.


 A paliwo do ogrzania leśniczówki leżało obok niej...

 
To był koniec 1979 roku. Leśniczówka została przygotowana na dalsze wyjazdy a przede wszystkim pierwszy sylwester. 

W Leśniczówce rezydowaliśmy formalnie do 1983 roku. Pózniej mimo że leśnictwo nie dawała zgody jeździlismy tam wielokrotnie. Dzisiaj niestety już jej nie ma. Obok Darek Waligórski prowadzi Klub Jeżdziecki Bór. Tak się chłop zakochał w tym miejscu i koniach....

Marek Lasyk

P.s Żadnego z tych zdjęć nie zrobiłem ja. Prawdopodobnie Jasiek Oględziński i Andrzej Tusznicki. Negatywy na szczęście w mojej niepamięci analogowej pozostały....



1 komentarz:

  1. Nie ma już leśniczówki, zostały cudowne wspomnienia miejsca, które coś w sobie ma....

    OdpowiedzUsuń