środa, 11 lutego 2015

Praktyka




To zdjęcie które jako jedno z pierwszych weszło mi do komputera w ramach mojego projektu „ 100 tys. klat….” czyli skanowania moich analogowych archiwów fotograficznych przypomniało mi  o moich bardzo młodzieńczych latach spędzonych w Zespole Szkół Budowlanych nr 1 przy ul. Złotej Kielni. 

Praktyka budowlana. Prokocim Nowy 1975.10.14    




 To był za PRL – u ogromny kombinat uczniowski ; szkoła zawodowa, technikum budowlane, liceum konserwatorskie, szkoły dla pracujących i Pedagogiczna Szkoła Techniczna czyli taka efemeryda dla kształcenia przyszłych nauczycieli zawodu budowlańca. Ja właśnie w tej szkole po dwóch latach zawodówki kształciłem się dalej.  Klasa Nasza składała się głównie chłopaków ale 12 dziewczyn też było. Po roku tzw. Szkolnych Warsztatów Budowlanych czyli nauce stawiania murów na mokrym piasku jako zaprawa, kręcenia gwintów w rurach  itp. w drugim roku rzucono nas na „ praktyki budowlane „ bo tak to się nazywało, czyli na prawdziwą budowę. A tą budową było osiedle Prokocim , wielkie 10 piętrowe budynki stawiane naprzeciw Polsko – Amerykańskiego Instytutu Pediatrycznego w Prokocimiu – tak to się wtedy nazywało – dzisiaj Dziecięcy Szpital Uniwersytecki.  

1975.10.14 Widok na Amerykański Instytut Pediatrii

 
Z tamtego okresu pamiętam dwa tygodnie laby i dwa tygodnie ciężkiej pracy. Najpierw dwa tygodnie laby i chyba z tego okresu jest to zdjęcie. Pętaliśmy się po budowie a właściwie głównie „pakamerach „ czyli kontenerów socjalnych dla budowlańców nudząc się okrutnie.

1975.10.14 " Nasza Klasa " przed " pakamerami " na budowie Osiedla Prokocim Nowy


 
 Kierownik budowy bał się nas wrzucić do cięższych prac bo przecież nic nie umieliśmy wiec zatrudnił nas do bielenia piwnic.  W każdym bloku były piwnice dla mieszkańców i trzeba było je pomalować. Oczywiście nie farba tylko pobielone wapnem. Stad nasze ferszalungi ( ubranie robocze ) wyglądały jak na obrazie  „ Malarczyk „  Jacka Malczewskiego.  Piwnic nie było dużo do malowania wiec nudziliśmy się okrutnie wypełniając czas miedzy innymi właśnie fotografii. Ja zdjęcia robiłem już od lat wiec któregoś dnia przyniosłem swego ukochanego , przywiezionego przez ojca Zenita E ( półautomatyczny aparat rwący każdy film przy 34 klatce ) i zrobiliśmy sobie sesje zdjęciową. 
Po około dwóch tygodniach kierownik budowy zorientował się że cos tam potrafimy i nakazał nam budować ścianki w piwnicach nowych budynków. I już wtedy nasze ferszalungi nie wyglądały jak u „ Malarczyka „  A po tych praktykach niejaki „ majster Bieda „ czyli nasz nauczyciel zawodu stwierdził że już potrafimy dużo więc czas na Obóz OHP i prawdziwa przygodę budowlaną. Ale to już inne zdjęcia….

Na Nowy Prokocim powróciliśmy już jako pełną gębą budowlańcy po dwóch latach W 1977 roku tym razem w maju i czerwcu  jako przyszli technicy budowlani przez dwa tygodnie ....leżeliśmy bykiem na dachu 10 piętrowca. Kierownik budowy nie wiedział co z tym " studentami " porabiać. Najlepiej jakbyśmy się nie pokazywali na oczy. Wiec całe dwa tygodnie przychodziliśmy , przebieraliśmy się i .... szliśmy na dach. Pogoda piękna wiec było równie pięknie...

1977.05 - 06  Nowy Prokocim
Zwróćcie uwagę na dymy znad kombinatu Huty miedzy budynkami oraz na elewacje budynków mieszkalnych bez otynkow2ania i ocieplenia. tak za komuny oddawano bloki na osiedlach mieszkaniowych.




Mieliśmy przepiękne widoki z dachu tego budynku . zarówno na Kraków jak i przede wszystkim na Nową Hutę...i na Łęg . Wtedy z jednym kominem i jedna chłodnią...





 Wykonywaliśmy przeróżne prace. Od sprzątania do drobnych prac budowlanych. Były i przerwy na śniadanie. jak wyglądały ? zachowały się zdjęcia...




Na powyższych zdjęciach można się doktoryzować co też takiego jedliśmy. Ano bułka, kefir albo mleko i nieodzowny serek topiony.
Jednak dach był na tych praktykach najważniejszy. tak to wyglądało...




Mięliśmy również czas na " sesje foto " Tutaj Zosia z Piotrkiem prezentują nasz sprzęt budowlany.


To była nasza ostatnia " praktyka budowlana.. Rok później w 1978 zdawaliśmy maturę po której rozjechaliśmy się po całej Polsce. Nie mamy ze sobą kontaktu choć niewielka część z nas mieszka w krk... 

Marek Lasyk

1 komentarz:

  1. Genialne. Cosik czuję, że i ja pogrzebię w Zenicie.

    OdpowiedzUsuń